Written by Natalia Szewczyk

Polska/Holandia różnice. Polak, Holender – Dwa bratanki czy jak pies z kotem?

różnice między Polakiem a Holendrem Polska Holandia blog
Spis treści

Co kraj to… inny stan umysłu

Jak pokolenia (różnice pokoleniowe i o tym kim są Milenialsi? na blogu) kształtują się pod wpływem rozwoju myśli technologicznej, medycyny, czy ustrojów politycznych, tak poszczególne kraje, z pozoru bliskie pod względem geograficznym, są wytworem działania historii, obyczajów, warunków atmosferycznych, czy najzwyczajniej w Świecie położenia na mapie Świata.

Polak, Niemiec, Holender, Rosjanin, Czech… z pozoru sąsiedzi, z pozoru dzieli nas cienka, niekiedy niedostrzegalna gołym okiem granica, która na dobrą sprawę jest wyłącznie kwestią umowną, mogącą ulec zmianie z dnia na dzień (oby nie), w praktyce jest bramą do “innego wymiaru”, wejściem w odmienny stan umysłu, drzwiami do tajemniczego i nieznanego nam dotąd Świata.

Witamy w Holandii – wspólne priorytety

Podróżując przez Europę, trasa Polska-Holandia, jakimkolwiek środkiem transportu lądowego, aż dziw bierze, że mijając ten mały znak na skraju drogi “welcome in Nederland” …no czuć różnicę niemalże natychmiast. Nagle tablice rejestracyjne z białych zmieniają się na żółte, w sekundę robi się bardziej płasko, szklarnie wyrastają jak grzyby po deszczu, a drogi jakby równiejsze i te powietrze jakieś takie inne.

Tyle nas łączy, a zarazem tyle dzieli. Ileż cech wspólnych, tyle samo różnic. I pomimo tego, że ogólnie jako mieszkańcy Planety Ziemi mamy generalnie dość podobne priorytety – każdy przecież chce być szczęśliwy, zdrowy, piękny i bogaty, to jednak sposób w jaki żyjemy może się znacząco różnić między poszczególnymi społecznościami.

Co nas różni? i co z tą tolerancją?

Otwartość i wylewność Rzymianina to nie skrytość i lekka podejrzliwość Rosjanina. Pracowitość Szweda to nie lenistwo Greka. Skromność Japończyka to nie gorąca krew Brazylijczyka.

Każdy kraj to obyczaj, każdy kraj to kultura, jedzenie, religia, historia, które wpływają na to jak zachowują się jego mieszkańcy i jakie mają podejście do ludzi “z zewnątrz”. I tak sobie myślę, podróżując tu i ówdzie, że najważniejsza w tym wszystkim jest tolerancja. Słowo dość nadużywane w dzisiejszych czasach, truizm poniekąd, jednak ważne i niedocenione.

To dzięki tolerancji jesteśmy w stanie zaakceptować i pogodzić się z tym, że “nasza norma” to niekoniecznie norma innych i to, że jesteśmy tak odmienni czyni Świat pięknym i wyjątkowym, w innym wypadku – totalna nuda. To tolerancja i otwartość umysłu sprawiają, że dostrzegamy różnice, ale nie oceniamy i nie nazywamy ich “minusami”, czy “wadami”. To wreszcie tolerancja sprawia, że będąc w kraju tak z pozoru odległym kulturowo, jesteśmy w stanie dostrzec, przemyśleć, by w rezultacie zaakceptować obecny stan rzeczy, bo tylko wtedy możemy w pełni i tak w 100% wzbogacić się o nowe doświadczenia i uznać, że to była podróż warta odbycia.

Niech pierwszy rzuci kamieniem ten kto choć raz nie ocenił czy nie myślał stereotypowo, sama jestem winna i ilekroć łapię się na tym, natychmiast zakopuję tę myśl jak najgłębiej mogę. Z drugiej strony, niekiedy, wyjątkowo, od wielkiego dzwonu, może się okazać, że stereotyp zasłyszany i powtarzany jest jak najbardziej adekwatny i jakże prawdziwy – bywa i tak.

Polska Holandia różnice

Dziś skupimy się na różnicach Polak/Holender.

Z uwagi na to, że Ja, rodowita Polka z krwi i kości z tradycjami rodzinnymi pomieszkuję od lat 6 w Królestwie Niderlandów (ciekawostki o Holandii znajdziesz na blogu), jestem już w stanie powiedzieć co nie co na temat tego czy więcej łączy nas czy dzieli? Czy Polak z Holendrem są w stanie dogadać się i znaleźć tę specjalną więź i nić porozumienia, czy taka sytuacja jest w ogóle prawdopodobna?

Pamiętaj, że poniższy tekst należy przyjmować ze sporą dozą dystansu, więcej niż lekkim przymrużeniem oka, szczyptą autoironii i dodatkiem specyficznego, momentami czarnego poczucia humoru. Określenia przypisywane ogółowi oraz stereotypy, to nie cechy jednostki.

PRACA HOLANDIA / PRACA POLSKA

Szef/pracownik

Pierwszą różnicą jaką da się odczuć w kwestii pracy, to różnice w stosunku szef-pracownik. Zarówno w Irlandii, w której mieszkałam lat 3, tak i w Holandii, podejście do tzw. kierownika jest mniej formalne aniżeli w Polsce. W Polsce zwracanie się na “Ty” do szefa nie było i wciąż nie jest (bynajmniej w moim odczuciu) standardem. Takie określenia jak “Szefie”, “Panie Kierowniku”, “Panie Dyrektorze”, wciąż funkcjonują i mają się całkiem dobrze, bo przecież szary “robol” musi znać swoje miejsce w szeregu. W Holandii wszyscy zwracają się do siebie po imieniu i nie ważne czy jest to osoba młodsza od Ciebie czy też dużo starsza.

W kwestii stosunków w pracy zdecydowanie da się odczuć większy luz, mniej formalny styl bycia, szefa w garniaku zobaczyć to rzadkość, a sprawy firmy często gęsto konsultowane są w pierwszej kolejności z zespołem, aniżeli narzucane odgórnie bez uprzedzenia.

Holenderski szef i jego przywiązanie do pracownika

I teoretycznie fakt luźniejszych stosunków na polu szef-pracownik mógłby sugerować większe przywiązanie do pracownika – nic bardziej mylnego. Wydaje mi się, że w Polsce docenienie ludzi wartościowych jest częściej praktykowanym zjawiskiem niż w Holandii. Tu, a i owszem, szef będzie z Tobą pracował ramię w ramię, ba, dowcipkował nawet, czasem relacja może nawet wyjść poza obszar firmy, mogą nawiązać się przyjaźnie, jednak… kiedy dojdzie do rozminięcia się w kwestiach zawodowych, kiedy postanowisz z jakichkolwiek powodów pożegnać się z firmą w myśl wejścia na nowe ścieżki kariery – wtedy czar pryska. Od teraz jesteś poniekąd “wrogiem” i jak to mówią – droga wolna. Nie ma negocjacji, żalu, wylewania łez, pełnych rozpaczy pożegnań. Ilekroć zdziwiło mnie jak pracownik będący związany z firmą latami, jest w sposób niemalże bezduszny odprawiany z oschłym “Doei” (cześć) na pożegnanie.

I pamiętaj, że nie masz drogi powrotu, spaliłeś za sobą wszystkie mosty, jeśli kiedykolwiek przyjdzie Ci do głowy wrócić – nawet o tym nie myśl „mijn Poolse vriend” (mój polski przyjacielu).

Praca w Holandii… negocjacje, stawka, pensja, pogaduszki po polsku

Kilkakrotnie spotykałam się również z sytuacją, w której zakazywano porozumiewania się w języku ojczystym – co jest dla mnie totalnie abstrakcyjne i na wstępie dyskwalifikuje posadę.

Jeśli chodzi o negocjacje wysokości pensji – no bywa ciężko. Holenderski szef będzie robił wszystko, aby przekonać Cię, że na podwyżkę aktualnie nie zasługujesz. Holenderski szef będzie przytaczał nawet najbardziej prywatne argumenty typu “przechodzę ciężkie zmiany”, “przeprowadzka”, “dramatyczny rozwód”… no i nie jestem w stanie dać ani eurocenta więcej – chcem ale nie mogem, ale bardziej nie chcem. Negocjacje na tym polu bywają często długie i dość krwawe. Zdecydowanie trzeba mieć to na uwadze i na tego typu rozmową udać się uzbrojonym po zęby, najlepiej z pomocami naukowymi, bądź wydrukowanymi dowodami popierającymi fakt tego, że na te 10 centów podwyżki zasługujemy i należy nam się to jak przysłowiowa kiełbasa burkowi.

Pracownik polski / pracownik holenderski – euro czy godność?

Oczywiście w większości przypadków (a przynajmniej tak mi się wydaje i mam taką szczerą nadzieję) holenderski pracodawca polskiego pracownika docenia. Polski pracownik jest pracowity, pomysłowy, zaradny, jednak zdarzają się firmy, w których pomimo tego, że Polak swoją normę wyrobi 4 razy szybciej niż Holender, pomimo iż będzie dokładniejszy, bardziej uważny, bardziej skory do podejmowania wyzwań czy zostawania na nadgodziny, to przychodzi taki moment, w którym temu Polakowi pojawi się w głowie myśl  “ej przecież ja robie 3 razy tyle co ten Holender” i na owej myśli się nie skończy. Polski pracownik uda się do szefa i wyłoży mu wszystko kawa na ławę, będzie się cenił, będzie żądał, będzie jak Tomy Lee Jones w ściganym;) (sprytne nawiązanie do tekstu Komisarza Ryby z filmu Kiler) i jaki będzie tego efekt spytacie? Efekt będzie taki, że odtąd na hali zamiast 4 Polaków, zobaczysz 10 Holendrów za cholerę nie wiedzących co tak naprawdę tu robią, no bywa i tak.

HOLANDIA STOSUNKI MIĘDZYLUDZKIE

„Samotność na obczyźnie”

Dość częstym zjawiskiem w Holandii jest tzw. “Samotność na obczyźnie”. Samotność ta spowodowana może być różnicami, począwszy od tych kulturowych, poprzez odmienność religii, po kuchnię czy sposób bycia tutejszych. Holendrzy w Porównaniu do Polaków wydają się być bardziej dyskretni, nieufni i zachowują nieco większy dystans. Polak spotyka Cię na ulicy i pomimo tego, że czasami zastanawiasz się “czy ja w ogóle znam tego gościa” ten jest już w trakcie wtajemniczania Cię w rodzinne sekrety i odsłania części ciała, ukazując aktualnie uniemożliwiający mu pracę problem skórny.

W ciągu 5 minut poznajesz historię pokoleń, masz wgląd w przebieg rodzinnych waśni, wiesz kto z kim? kiedy? za ile? po co ? i dlaczego tak późno?

Sąsiad Polak / Sąsiad Holender

Stosunki sąsiedzkie są tu również zgoła inne aniżeli w Polsce. W Polsce da się odczuć wyraźną rywalizację, presję, niemalże wyścig o to kto będzie miał bardziej prestiżowego mercedesa na podjeździe, bądź rasowego psa tego mercedesa strzegącego. “No zobacz jaką Staszek ma nową kosiarkę zasilaną na baterie słoneczne, a my wciąż tą spalinówką, a tfu…” W Holandii tej presji tak bardzo nie czuć, chyba, że za sąsiada masz Polaka;)

Sąsiad owszem będzie miał Cię na oku, prędzej on będzie znał Ciebie pomimo tego, że nie zamieniliście dotychczas ani jednego słowa, jednak czuć większy luz, przychylność, widać tę zmierzającą w Twym kierunku, wyciągniętą w geście pomocy dłoń.

Domówka w Holandii / Domówka w Polsce

Ogromna przepaść i podkreślam, że jest to przepaść na skalę Wielkiego Kanionu w Kolorado, dzieli nas w kwestii spotkań towarzyskich na przysłowiowej “chacie”. W Polsce ilekroć odwiedzam swych polskich znajomych, rodzinę, bądź sama bywam osobą goszczącą, casualowe spotkanie przy piwku jest niemalże równoznaczne z weselną biesiadą wiejską na 200 osób. Od ręcznie wyrabianych wędlinek i kiełbas, poprzez zagraniczne specjały Carpaccio, prosciutto i te aromatyczne cuda pozawijane wokół chlebowego paluszka. A może wieczór azjatycki i własnoręcznie przygotowane przez Panią gospodynię sushi, no i bez deseru to nawet nie podchodź – beza pavlovej? creme brulee?  „Może masz ochotę na mięso? to Staszek leć tego grilla rozpal – pada ! – to pod wiatę wejdź, przecież gość ma chęć na pieczyste grillowe”. Potrafi być grubo.

W Holandii może być różnie, tak ku przestrodze, jeśli kiedykolwiek dostaniesz zaproszenie od Holendra na kawę, jeśli nadarzy się okazja, że Twój Holenderski druh postanowi ugościć Cię w swym domostwie i wdepniesz na przysłowiowe piwko lub dwa, NAJEDZ SIĘ W DOMU. – tylko mówię:)

PODEJŚĆIE DO WŁADZY, NAKAZÓW, ZAKAZÓW I CHĘĆ ROZWOJU

Autorytet władzy i autorytet prawa – Polak/Holender

Kolejną różnicą jaką można zauważyć, szczególnie w obecnych czasach pandemicznych, to stosunek do władzy, oraz podejście do narzucanego nam “nowego porządku”, który w teorii jest wprowadzany “dla naszego dobra”. Jest coś takiego w Polakach, nazwijmy to “Fuck You Gene” – gen głęboko zakorzeniony w naszym DNA, gen, który powoduje, że na ich “noście maski”, “szczepcie się”, “zbierajcie kupę po swoim pupilu” – my odpowiadamy “piep**cie się”.

Przyznaj szczerze, czy nie zdarzyło Ci się choć raz, czy to na prośby szefa, czy to na nawoływania polityka z telewizora, czy to na usilne gadki motywacyjne wychowawczyni w szkole, czy rodzica na chacie, pomyśleć sobie, albo wykrzyczeć na głos “chyba Cię powaliło, Ja wiem lepiej, będzie po mojemu i wal się”. Buntownictwo, zawadiactwo, podprądpójstwo, naprzekórróbstwo… Nazwijmy to jak chcemy, ale nasze podejście zarówno do zasad ogólnie nam miłościwie panujących od wieków, jak i tych dopiero raczkujących, potrafi być dzikie i nieokiełznane.

W Holandii da się odczuć zdecydowanie większe zaufanie i respekt wobec autorytetów prawa oraz władzy.

Oczywiście są wyjątki, nie zrozumcie mnie źle, strajkujących w trakcie lockdownu pałami władza z koni lała, jednak tu na ogół co Rząd powie to rzecz Święta, a w tej Polsce to jakieś dzikusy, żeby tak na ulicę wychodzić i te kobiety tak traktować i te burdy, strajki – no niby kraj europejski, nie wypada. Myślę, że jako Naród bardziej skorzy jesteśmy do podejmowania walki w słusznej sprawie, bądź niesłusznej. Uważam, że gorąca słowiańska krew w naszych żyłach płynąca, jakaś taka bardziej skora do wzburzenia.

Polska/Holandia – progres kontra stagnacja

I z jednej strony ta nasza zadziorna i waleczna strona podpowiada nam, że trzeba coś zmienić, że progres rules, że zmiana, zmiana, zmiana, to ta druga część społeczeństwa często taka jakaś w stagnacji. “Tak było od wieków, tak jest i być musi”, “tamci przecież też kradli”, “lepszy wróg znany, niż jakiś obcy któremu Bóg wie co na myśli”.

Holender wiecznie “ewoluuje”. Nowe technologie, ulepszanie dotychczasowych systemów, większe, nowocześniejsze, wygodniejsze i te ścieżki rowerowe trzeba podgrzewane zrobić, a na lotniskach ludzi komputerami zastąpić. Chęć zmiany jakby większa w naszym zachodnim sąsiedzie, choć zdaję sobie w pełni sprawę z tego, że jest to pewnie poniekąd kwestia zamożności kraju.

Ryzyko nieznane – różnice w podejściu

Gdzieś kiedyś przeczytałam, że Polak posiada niską tolerancję względem nieznanego ryzyka, natomiast wysoką względem ryzyka znanego. Już tłumaczę. Weźmy np. przeprowadzkę, zmianę pracy, nowy start w zupełnie innym otoczeniu – przerażające prawda. Polak podchodzi do tego typu zmian z obawą, pewną dozą ostrożności, w przeciwieństwie do Holendra, który potrafi zmieniać miejsce zamieszkania kilkanaście razy w ciągu roku i to w społeczeństwie jest postrzegane jako norma. 

Na Emeryturze Holender bez chwili zawahania sprzeda swój dobytek życia, by móc podróżować kamperem po Świecie. Jeśli sytuacja na rynku pracy w aktualnym miejscu zamieszkania ulegnie pogorszeniu, decyzja o przeprowadzce jest podejmowana dość szybko, a cały proces przebiega z zachowaniem stoickiego wręcz spokoju. Polak jak postawi dom, spłodzi potomka o preferowanej często płci męskiej i zasadzi drzewo w ogrodzie, to zapuszcza korzenie i żadna, nawet najbardziej nadprzyrodzona siła go z tego domu nie ruszy, a przerwanie korzeni jest równoznaczne z odcięciem dopływu tlenu.

Ryzyko znane – bo kto nie ryzykuje…

Jeśli chodzi o tolerancję względem ryzyka znanego, to tutaj Polak góruje nad Holendrem o głów kilka. Jako przykład podam tutaj jazdę samochodem. Polak wie jakie są konsekwencje, wie, że na drodze, na której z jakiegoś powodu nie powinno jechać się szybciej niż 60 km/h, bo niebezpieczny zakręt, albo zwierzęta, albo wyboista droga, on wie dokładnie jakie mogą być konsekwencje nieostrożnej i lekkomyślnej jazdy – mandat, kalectwo, a w najgorszym wypadku śmierć. On wie, ale i tak wciśnie ten gaz do dechy, bo tak podpowiada mu głos w głowie. Właśnie wtedy uaktywnia się wspomniany wcześniej “Fuck You Gene”.

Holender wręcz przeciwnie. Jeśli jest znak ostrzegawczy, jeśli powszechnie wiadomo i czarno na białym napisali jakie będą konsekwencje takiego a nie innego zachowania – nie ma ryzyka. W tym wypadku Polak będzie pił przysłowiowego szampana, bo przecież kto nie ryzykuje….

POLSKI GENTELMAN, EMERYT W HOLANDII, KULTURA BIESIADNA, WYCHOWANIE DZIECI, RELIGIA, PIENIĄDZE

Polski rycerz na białym koniu

Polak gentleman. Poniosło mnie pomyślicie. Kto choć raz miał styczność z człowiekiem płci męskiej w Holandii będąc kobietą ten wie, że takie coś jak puszczanie kobiety przed siebie w wąskim korytarzu, otwieranie drzwi przed damą, czy rycerska pomoc w aktualnie wykonywanej dość ciężkiej czynności wymagającej wsparcia sporej ilości mięśni – nie mają tu miejsca. No chciałyśmy równouprawnienia to w Holandii je mamy;) Ze świeczką szukać szarmanckiego, romantycznego rycerza na białym koniu… ah Ci polscy gentelmani.

Polak – człowiek renesansu/ Holender – specjalista

Holender przeważnie trzyma się swojej specjalizacji i jeśli na czymś się zna, to o tym mówi i to jest jego konik. Polak.. hmmm

Polak wie praktycznie wszystko na każdy temat. Począwszy od tego jak powinien ustawić się Lewy w meczu Polska-Anglia, poprzez wiedzę na temat światowej ekonomii, pandemii, rolnictwa w Ekwadorze, trzęsień Ziemi w Pakistanie, wyborów na Sri Lance, po wiedzę na temat Wszechświata i międzygalaktycznych podróżach kończąc.

Jesteśmy specjalistami w wielu dziedzinach, możemy pochwalić się rozległą wiedzą na tematy różne i różniste, lekkie i poważne, błahe i fundamentalne, choć jakoś dziwnym trafem na rodzinnych, lekko zakrapianych imprezach zawsze, koniec końców poruszamy te najbardziej kontrowersyjne jak polityka, religia no i dlaczego Marcin nie ma jeszcze partnerki, Homo Sapiens czy jak?;)

Holender/Polak – podejście do pieniądza

Z pewnością różnimy się pod względem podejścia do pieniądza. Holendra cechuje mniejsza rozrzutność, co niekiedy może uchodzić za skąpstwo. Polak wciąż potrafi żyć w myśl zasady “postaw się / zastaw się”, „od wypłaty do wypłaty”, „od debetu do debetu”. Mnie nie stać na BMW?.. Grażyna nerkę szykuj… no i te parówki to za trójkę weź za kg, 100 % mięsa w parówce… pfi, to jakiś chwyt reklamowy pewnie…

Bóg, Honor, Ojczyzna

Polska wciąż w większości jest krajem mocno wierzącym, władza z religią przeplata się od zarania dziejów. Polacy – dumni, Katolicy, z tradycjami, nacjonaliści niekiedy, przywiązani do swojej ojczyzny, której będą bronić ostatkiem sił, do ostatniej kropli krwi..

Holender bardziej postać indywidualna, często ateista. Dobro swoje i swojej rodziny będzie stawiał ponad dobro ogółu, większa troska o interesy własne zdecydowanie.

Biesiada z tradycjami

Polak ceni dobrą biesiadę do białego rana. Suto na stole i pełno w kieliszku. Dobre towarzystwo, hulanki, swawola. Jedzenie jest ważną częścią kultury bycia. Holender często ma jeden cel – napełnić brzuch i tyle. Nie ma tak rozwiniętej i wielopokoleniowej kultury biesiadowania jak w Polsce.

Święta, okazje rodzinne, wesela.. jedzenie z pewnością nie odgrywa tu tak znaczącej roli jak na Ojczyźnie, a już na pewno branie dwóch tygodni wolnego przed Świętami Bożego Narodzenia w celu przygotowania wieczerzy składającej się z 12 potraw, nie jest tu praktykowane. Pójście na skróty, gotowce – to zdecydowanie częstsze zjawisko na holenderskiej ziemi.

„Umbrella Parents” kontra wychowanie bezstresowe

Polak wychowa swe potomstwo “po bożemu”. Od najmłodszych lat wiemy co to wstyd, a rąk i nóg nie starcza by tematy tabu zliczyć. Niewygodne pytanie zamieść pod dywan, udawać, że problemu nie ma, o tym się w porządnym domu nie rozmawia, jaki sex? masturbacja… a tfu… Nazwijmy to pruderyjnością serwowaną z nutką wstydu, niewiedzy oraz dodatkiem katolickiego stylu życia, który dyktuje pewien charakterystyczny i postrzegany jako odpowiedni tok myślenia. Holender ze swoim dzieckiem otwarcie temat sexu poruszy, a i o pierwszy stosunek i antykoncepcję zahaczyć nie omieszka. Holender do Sauny pójdzie w trybie “full nude” – bez krzty wstydu i grama krępacji. Tematy tabu jak sex, używki, antykoncepcja, prostytucja, eutanazja nie istnieją. 

Wartość euro i samodzielność małemu Holendrowi jest wpajana od najmłodszych lat. Dorosły Jayden bez mrugnięcia oka pośle do pracy małego Thijsa. W sklepach spożywczych na próżno szukać pracownika, który jest w odpowiednim wieku, aby zakupić alkohol, a sam ten alkohol na półki wykłada. Legalnie w Holandii można pracować już od 13 roku życia. Młodzież roznosi ulotki, gazety, pracuje w restauracjach czy sklepach spożywczych.

Polak swe potomstwo usilnie broni przed dorosłością. “On się jeszcze zdąży napracować w życiu, niech lepiej siedzi i gra na tym playu, weź mu Staszek jabłuszko w kostkę pokrój”. Mały Polak często wychowany pod kloszem z takimi pojęciami jak “pierwsza pensja”, “podatki”, “obowiązki życia codziennego” ma styczność dopiero grubo po dwudziestce i myślę, że jest to poniekąd norma.

Holenderski „dziarski dziadek” vs polski dziadek z misją

Mały Polak będzie wychowywany przez dziadków, których życiową misją po przejściu na emeryturę jest niańczyć potomków swych potomków, podczas gdy holenderski dziadek pakuje właśnie swego kampera i rusza w podróż po Europie. Polski Emeryt za bardzo nie wie, bądź nie ma możliwości doświadczyć tej wolności, zachłysnąć się tym wreszcie danym mu wolnym czasem.

Podczas gdy Polski Emeryt będzie pokazywał Ci fotki Amelki – trzyletniej wnusi, która wreszcie nauczyła się robić kupkę do nocniczka, Holenderski “dziarski dziadek” będzie właśnie kończył swoją 10-cio kilometrową codzienną przebieżkę, by już za chwilę wskoczyć w modne ciuszki i ruszyć na brunch ze swoimi vriendami (przyjaciółmi).

RÓŻNICE RÓŻNISTE

Holender na spacerze

Holender jest także wyższy od Polaka, używkami będzie mógł się raczyć legalnie w przeciwieństwie do sąsiada ze wschodu, większym entuzjazmem pałać będzie do przemieszczania się na dwóch kółkach aniżeli czterech. Holender nauczony doświadczeniem i ogólną społeczną aprobatą jest nieco bardziej przyzwyczajony do sformułowań typu “eutanazja”, “prostytucja” czy “homoseksualizm”. Holender będzie mniej wylewny uczuciowo, co niekiedy może uchodzić za oschłość bądź brak emocji.

Holender szykując się na wieczorny spacer, przyodzieje odblask na ramię, a buty trekkingowe na stopy, uzbroi się w latarkę, baton proteinowy i elektrolity w kieszeń schowa – tak w razie “W”, ba, kamizelkę odblaskową założy jakby go opaska z odblaskiem zawiodła, a pupilowi na gardło zapnie “Disco obrożę”. Polak idąc drogą asfaltową pozbawioną jakiegokolwiek przydrożnego oświetlenia, idąc przez lasy, pola, deszcze i błota myśli, że jest kierowcy widoczny dzięki blaskowi bijącemu z wewnątrz chyba. W Polsce na przejściach dla pieszych ginie 6 na 2 osoby, a na nieoświetlonych drogach osiedlowych ofiarą wypadków pada 300 % ludzi (tu błyskotliwie nawiązuje do kultowych tekstów Kostka z filmu “Listy do M”) kampanie społeczne “noś odblask” o kant dupy rozbić, polskie złote w błoto.

Holender z zasadami

Holender tak ochoczo nie ulegnie trendom i wpływom influencerskim. Weganizm, dieta keto, świadomość konsumencka, jesteś tym co jesz, dieta bezglutenowa – Holendrzy mają swoją własną piramidę żywieniową, w której frituur (przysmaki smażone na głębokim tłuszczu) plasuje się na wysokiej pozycji i wara od prastarych obyczajów, z tym makaronem bezglutenowym z tofu nawet nie podchodź.

Na chodniku idzie…

Wreszcie, Holender mijając Cię na chodniku, przywita Cię uśmiechem i radosnym “Hoi”, podczas, gdy Polak przeszyje Cię mrożącym krew w żyłach wzrokiem, “obetnie” Cię z góry na dół, w myślach wyrazi opinię na temat Twojego ubioru oraz wyglądu, wyda werdykt jakim jesteś człowiekiem, jakie masz poglądy polityczne, z mowy ciała wyczyta czy jesteś zaszczepieńcem czy odzrowieńcem, ze sposobu ułożenia warg pozna czy gej czy hetero, a Ty poczujesz jak mała kropla potu spływa Ci po karku, a zimny dreszcz przechodzi Ciało… dreszczyk emocji na polskich chodnikach zapewniają przechodnie.

Różnice i stereotypy między bajki włożyć …

I choćby dzieliła nas przepaść i choćbyśmy pochodzili z dwóch krańców Świata i choć PKB inne, kolor skóry odmienny, wzrost, kuchnia, pogoda… da się…

Miłość swego życia, przyjaciela do grobowej deski, towarzysza do rozmów, przyjaznego sąsiada – tolerancja, ciekawość i otwartość na “inne”, “nowe”, “dotąd nieznane”, pokonują każdą barierę geograficzną, kulturową, mentalną, filozoficzną, religijną. All You Need is Love w końcu nie?