Stolica Malty – ostatni dzień na wyspie
Zawsze na wakacjach obiecuję sobie jedno – będę cieszyć się każdą chwilą, do samego końca, mimo świadomości, że jest to ostatni dzień wypoczynku.
Kiedy sięgam pamięcią do naszych pierwszych podróży, zawsze dopadało nas przygnębienie i smutek związany z opuszczaniem wygodnego hotelowego pokoju i powrotem do szarej rzeczywistości.
Po latach doświadczenia;), nauczyliśmy się jednak, że takie podejście nie ma najmniejszego sensu. Tuż za rogiem, czai się bowiem, kolejne miejsce i nowy, równie piękny i ekscytujący cel podróży. Tak też jest tego dnia, musimy wycisnąć z niego co się da, a negatywne myśli odsunąć na bok i cieszyć się pobytem.
Dziś Stolica Malty – 3 i ostatni dzień w pięknej Vallettcie.
Wycieczka na Maltę – zostańmy tu na zawsze…
Budzimy się dość wcześnie, po spokojnym i regenerującym śnie. W ciągu paru minut, jesteśmy gotowi na śniadanie.
Tego dnia, na niebie rozpościerają się delikatne chmury. Planujemy raz jeszcze udać się do centrum stolicy i nie mając konkretnego celu, chłonąć poranną aurę miasta. Nie napotykamy jeszcze wielu turystów, wydaje się, że życie toczy się swoim normalnym rytmem. Miejscowi robią zakupy, stoją w kolejce do banku, napotykają znajomego, by zamienić z nim kilka słów… Na ulicach Malty, można często usłyszeć, o dziwo, język polski.
Wielu naszych rodaków, chętnie odwiedza wyspę, lub przeniosło się tu na stałe, podobnie jest z Anglikami czy Australijczykami i szczerze – wcale mnie to nie dziwi. Klimat, łatwość porozumiewania się w języku angielskim, kuchnia, sposób życia, architektura, czy widoki, trudno znaleźć powód, dla którego ktokolwiek nie miałby zacząć życia na nowo, w tym właśnie miejscu (jedyny mały minusik to chyba ruch lewostronny).
Kto wie, może któregoś dnia…
Valletta – plan na dziś…
Nie posiadając konkretnego planu, spacerujemy po mieście. W jednej z uliczek napotykamy pociąg, którym można wybrać się na krótką przejażdżkę po ulicach Valletty. Długo się nie namyślając, chętnie korzystamy z oferty. Okazuje się, że pociąg rusza za pół godziny. Nie oddalamy się za daleko, by nie przegapić porannego kursu.
Z tego miejsca mamy dość blisko do górnych ogrodów Barrakka, także ruszamy w drogę. Mimo tak wczesnej pory (ok 10 rano), upał daje się już mocno we znaki.
Centrum Valletty – krótka przejażdżka kolejką
Czas mija nieubłaganie. Wracamy na przystanek, z nadzieją, że może uda nam się zobaczyć coś, co stolica skutecznie ukryła przed nami do tej pory. Z pewnością jest jeszcze mnóstwo takich miejsc, ale jak się okazuje później, trasa rozpościera się wzdłuż nabrzeża i wszystko wydaje się znajome.
Jedyną nowością, jest znajdujący się nieopodal dworca autobusowego „War Memorial”. Pomnik upamiętnia ofiary zarówno I, jak i II Wojny Światowej.
Prywatny tour po centrum miasta
Podczas jazdy, z głośników słyszymy angielskiego lektora, który opowiada nam o zabytkach czy budynkach na trasie. Pociąg zatrzymuje się również na chwilkę, by pasażer mógł zrobić zdjęcie, lub po prostu cieszyć się widokami miejsca, nie można jednak wysiadać z pojazdu. 30 minut upływa bardzo szybko.
Podczas jazdy, zdecydowanie nie dało się odczuć, jak bardzo temperatura wzrosła w przeciągu paru chwil.
Siadamy w pierwszej napotkanej kafejce, na coś orzeźwiającego do pica, by przekonać się, że temperatura w tej chwili (10.35 rano) wynosi już 38 stopni.
Pogoda na Malcie
Był to zdecydowanie najcieplejszy dzień, naszego całego pobytu.
Szybko dochodzimy do wniosku, że tak upalny dzień, można spędzić wyłącznie w jeden sposób – leżąc na leżaku, na plaży, korzystając zarówno ze słonecznych jak i morskich kąpieli.
Ktoś tu zbija niezłe kokosy:)
W drodze do naszego hotelu, tuż obok fontanny Trytona, robimy jeszcze jeden, krótki przystanek.
Fanką wody kokosowej jestem już od dawna, ale nigdy nie miałam okazji pić takiej prosto z kokosa.
Młoda ekspedientka, rozłupuje nam kokosa na miejscu i w ciągu kilku chwil, można raczyć się orzeźwiającym napojem, oraz mięsistym wnętrzem owoca.
Relaks na wakacjach – mistrzowie „nicnierobienia”
Zmęczeni docieramy do hotelu. Udaje nam się szybko przebrać w odpowiedni do okazji strój i po paru minutach, jesteśmy już w strefie basenowej. Jest sobota i w tym dniu, jest zdecydowanie najwięcej osób. Dość długą chwilę szukamy miejsca, ale ostatecznie udaje nam się usadowić, tuż na skraju plaży, w bezpiecznej odległości od innych.
Szybko chłodzimy się w orzeźwiającej wodzie Morza Śródziemnego. Wcześniej tego dnia, dowiadujemy się, że obejmie nas 10 dniowa kwarantanna. Staramy się jednak, zostawić na chwilę wszystkie nasze troski i cieszyć się tymi ostatnimi chwilami na Malcie.
Dziś plażowanie, pływanie i relaks, stają się naszym jedynym i najważniejszym zadaniem. Czas mija bosko, tego było nam trzeba, pogoda jest bajeczna, a woda przyjemnie chłodna.
Kuchnia meksykańska na Malcie – ulubiona restauracja w stolicy
Godziny spędzone na hotelowej plaży mijają nieubłaganie i czas wybrać się na ostatnią kolację.
Zawsze na wakacjach mamy jakąś ulubioną knajpę i tym razem jest to zdecydowanie „La Botega”. Uwielbiamy klimat tego miejsca.
Weekend i muzyka na żywo, przyciągają tłumy. Znajdujemy jednak ostatni stolik na uboczu. Kuchnia ponownie nie zawodzi. Napełniamy nasze pomrukujące z głodu żołądki. Meksykańskiej uczcie towarzyszy przepyszne wino i świetna muzyka na żywo. Jest to idealne uwieńczenie naszego pobytu.
Valletta Malta – do widzenia…
Po sytym posiłku, postanawiamy jeszcze pospacerować chwilę ulicami Valletty. Miasto zdaje się uspokajać, a uliczki pustoszeją. Naszym celem, stają się, po raz ostatni Górne Ogrody Barrakka. Tu spędzamy jeszcze dłuższą chwilę, popijając zimne piwo Cisk (lokalny napój alkoholowy:) i delektując się widokiem fajerwerków gdzieś w oddali.
Na Malcie trudno znaleźć miesiąc, który nie obyłby się bez świętowania.
Każdemu naszemu pobytowi, towarzyszą wybuchy fajerwerków, oraz tradycyjne dekoracje miast.
Niedziela to już dzień wymeldowania i wczesnego wylotu. Tak kończymy naszą wycieczkę.
Jak zawsze mówimy Malcie „do widzenia”, gdyż jesteśmy pewni powrotu.
Mam nadzieje, że nie będzie to nasz ostatni wyjazd tego roku, chociaż ostatnie wydarzenia i ponowne wprowadzanie obostrzeń, w związku z Covidem, nie są zbyt optymistyczne. W chwili, gdy publikuję ten wpis, Polska trafiła właśnie na listę krajów objętych obowiązkową kwarantanną.
Nasz październikowy wyjazd do rodziny, staje pod znakiem zapytania…
Historia lubi się powtarzać.
Zapraszam na kanał Łukasza, tam relacja z naszego całego pobyciu na Malcie:)
Nie przegap pierwszych wpisów z naszej krótkiej wyprawy – dzień pierwszy – przebieg lotu, hotel, widmo kwarantanny. Dzień drugi – krótka historia Malty, zabytki stolicy, plan zwiedzania.
Aktualne rekomendacje dotyczące podróżowania na Maltę, znajdziesz na stronie rządowej gov.pl
do zobaczenia w kolejnym wpisie:)