Słowo pisane … „Człowiek lista”
Myślę, że każda z nas ma swoją listę rzeczy, które gdzieś, od jakiegoś czasu krążą jej po głowie.
Czy to lista celów, wymarzonych destynacji wakacyjnych, lista zadań na dany rok bądź dzień, postanowienia noworoczne czy zwykła lista zakupów. Jakakolwiek fizyczna forma zapisanych i wypunktowanych rzeczy, a potem ich skreślanie i odhaczenie, dają nam niewyjaśnioną satysfakcję i poczucie spełnienia.
Ja zdecydowanie jestem “człowiek lista”. Uwielbiam notatniki, kalendarze, „skrapbooki” czy bardzo popularne teraz „bullet journale„.
Zawsze tworzę listę posiłków na dany tydzień, a na jej podstawie – listę zakupów. Zapisuje rzeczy do zrobienia dnia kolejnego i z wielką satysfakcja zakreślam je, gdy zadanie zostanie przeze mnie wykonane. Oczywiście gorzej jeśli lista rośnie, a ja tracę motywację od natłoku zadań – no ale bywa i tak.
„Wish list” – świadome zakupy
Dziś pogadamy o liście elementów garderoby – ubrań, butów czy dodatków, które staną się celem moich poszukiwań w nadchodzącym sezonie – temat dość błahy i przyziemny, ale…
Pomyślałam, że jest to dość ciekawy pomysł, a taka lista będzie pomocna w ograniczeniu wydatków ubraniowych, gdyż skupię się wyłącznie na najbardziej potrzebnych i ponadczasowych elementach.
Moje podejście do zakupów modowych znacznie zmieniło się na przestrzeni lat. Teraz zamiast miliona szmat byle jakiej jakości, zdecydowanie wolę kupić jedną rzecz, a porządną. Spisanie takiej “wish listy”, byłoby pomocne w stworzeniu idealnej garderoby kapsułowej, swego rodzaju przewodnikiem i narzędziem pomocnym w realizacji moich „modowych celów”.
Na chwilę obecną mam tak, że ktoś mnie zainspiruje jakaś fajną stylizacją, bądź wymyślę sobie coś w głowie i ta konkretna wizja towarzyszy mi podczas zakupów. Jeśli nie znajdę czegoś co odpowiada mojej wizji choćby w 99 procentach, nie kupuje nic.
Wiadomo, że to jest sytuacja optymalna. Nie twierdzę, że nie zdarzają mi się spontaniczne zakupy, że coś najzwyczajniej w świecie wpadnie mi w oko, mimo to, staram się, by moje zakupy były przemyślane i rozważne.
Zawsze czytam metkę, interesują mnie składy ubrań oraz materiały.
Staram się kupować świadomie i mam nadzieje, że w przyszłości, będę mogła pozwolić sobie na zakupy wyłącznie rzeczy etycznie wykonanych z odnawialnych materiałów, produkowanych w Polsce z zachowaniem wszystkich zasad fair trade.
Trendy jesień zima 2020 – co znalazło się na mojej liście
Realia są jednak inne i nie zawsze, najprościej w świecie, stać mnie na takie rzeczy (jeśli powiecie, że zawsze zostają sklepy vintage i tzw. szmateksy to uprzedzam, że podejmowałam liczne próby zakupów w tego typu miejscach, ale specyficzny zapach jest dla mnie nie do przejścia).
Ok. Przejdźmy do konkretów.
Na dzień dzisiejszy, to co przychodzi mi do głowy i co byłoby idealnym uzupełnieniem mojej garderoby z uwzględnieniem sezonu jesień zima to:
1. Martens Jadon (lub inne skórzane buty na masywnej podeszwie)
Jeden z trendów tego sezonu. Ja buty na grubej podeszwie darzę miłością wielką nie od dziś. Fajnie wydłużają sylwetkę, idealne na jesień, chronią przed deszczem czy zimnem. Czasami robię tak, że kupuję tańszą wersję, tylko po to, by przekonać się czy dana rzecz faktycznie mi się sprawdzi i tak było w tym przypadku. Parę miesięcy temu kupiłam tego typu buty, łudząco przypominające martensy i po tak długim czasie użytkowania muszę stwierdzić, że uwielbiam te buty. Minus to z pewnością fakt, że wymagają tzw. rozbicia. Podobno tak samo jest z Martensami, miłość do nich rodzi się w bólu, ale kiedy już je rozchodzimy to zostają z nami na lata.
2. Kurtka puchowa – biała, długa, idealna
Z pozoru najbardziej basicowe i podstawowe rzeczy jest najtrudniej znaleźć. Nie wiem czy macie tak samo, ale w mojej głowie, coś tak prostego, podstawowego, jest niemalże niemożliwe do upolowania.
Biała porządna kurtka puchowa jest już na mojej liście od 3 sezonów.
Może mam zbyt wygórowane wymagania, ale nie poddam się.
Dla mnie kurtka idealna, musi mieć odpowiednią długość, nie krótka i nie do kostek. Konieczny jest kaptur. Ideałem byłaby mieszanka puchu naturalnego i syntetycznego (podobno sam puch podczas prania potrafi zbijać się w kulki). Kolor biały musi być również odpowiedni, nie może być to czysta biel, ale docelowo lekko wpadająca w krem. Poszukiwania trwają, już mam kilka modeli na oku, jestem dobrej myśli.
3. Sweter typu polo
Kolejny na liście jest nie za gruby sweterek z kołnierzem. Od lat jestem fanką kroju polo. Uwielbiam bluzki, t-shirty z delikatnym kołnierzykiem, zarówno u mężczyzn jak i u kobiet. Jaka ma radość była wielka, gdy okazało się, że ten właśnie krój jest bardzo w trendach, co za tym idzie, wybór powinien być ogromny. No właśnie, tu już jest gorzej, bo znów ta moja wizja w głowie… .
Kremowy, może bardziej w kierunku bieli. Nie może być bardzo obcisły do sylwetki, ale z drugiej strony odpada też oversize. Najlepiej z dobrym składem, ale nie z grubej wełny takiej na minus 30 stopni. Trzymajmy kciuki.
4. Jeansy z prostą nogawką – „straight leg”
Kolejny trend z którym jest mi bardzo po drodze. Muszę przyznać że obcisłe rurki, slim fit, jegginsy, legginsy, to jest coś czego nie znoszę. Może wynika to z faktu, że mam dość słabe krążenie krwi w nogach i w tego typu spodniach najprościej w świecie puchną mi nogi. Zawsze stawiałam na boyfriendy, mom jeansy, baggy fit, a teraz do drużyny dołączyło straight leg. Mam wrażenie, że dzisiejsze trendy są stworzone właśnie dla mnie;)
Ale wciąż, bardzo ciężko znaleźć mi te idealne. Dość szerokie uda i biodra w proporcji do wąskiej talii nie ułatwiają mi zadania. Zawsze znaleziona przeze mnie para jeansów, z pozoru idealna, odstaje mi w talii, podczas gdy bardzo opina pupę i uda. Wszystkie tam gruszki i klepsydry wiedzą o czym mówię.
5. Klasyczna czarna marynarka
Tu chyba nie muszę się rozpisywać. Jest to klasyk, który powinien znaleźć się w szafie każdej kobiety.
Czarna marynarka, którą można potraktować zarówno wyjściowo, bardziej elegancko, z botkami, szpilkami, z jakimś fajnym body, a na co dzień idealny duet stworzy z trampkami, fajnymi jeansami i zwykłym t-shirtem. Idealny element garderoby, uniwersalny, ponadczasowy, klasyczny.
Dla mnie koniecznie taka oversize, bez żadnego wycięcia w talii, tzw dad fit.
6. Ponadczasowa biała koszula
Kolejny klasyk i chyba mój ulubiony. Nie wyobrażam sobie mojej szafy bez białej koszuli. Kiedy zupełnie nie mam co na siebie włożyć, zawsze sięgam właśnie po nią. Obecnie posiadam prostą, minimalistyczną, klasyczną koszulę z H&M i sprawdza mi się świetnie, ale szukam czegoś bardziej oversized. Kryteria jakie obowiązują w tym wypadku to: materiał w 100 % naturalny, kolor – biel, krój – boxy / oversized, kieszenie (lub jedna kieszonka), długość – zakrywająca pośladki.
Must have w każdej szafie. Ponadczasowy element i znów bardzo w trendach. Latem do szortów jeansowych, spódnicy maxi, pasuje do sneakersów, trampek, sandałów. Jesienią do botków, tak modnych wielkich butów z grubą podeszwą z klasycznymi jeansami czy do szpilek. Dla mnie szpilki, jeansy, biała koszula i czerwone usta to szczyt sexapilu, nie wiem jak dla was:P
7. Dzianinowa sukienka
Obecne trendy na jesień i zimę 2020 bardzo przybliżyły modę do nas, do zwykłego ubraniowego konsumenta. Moda stałą się wygodna, otulająca, ciepła. Osobiście bardzo mi to odpowiada. Uwielbiam siedzieć wieczorem popijając ciepłą herbatkę w wygodnych dresach, czy ciepłym i miękkim wielkim swetrzychu. Jednym z królujących w tym sezonie materiałów jest dzianina i to właśnie długa (maxi lub midi) sukienka z dzianiny chodzi mi po głowie.
Długa, otulająca sylwetkę, ciepła, najlepiej z golfem tuba, jak to nie jest kwintesencja wygody, to już nie wiem co nią będzie. Najlepiej w kremowym kolorze lub beżu, jakiś naturalny i oddychający materiał…niebo. Idealna na chłodne dni, z białymi chunky sneakersami i wielkim płaszczem, czy martensami i jakąś fajną oversizową kataną. Rozmarzyłam się 😉
8. Długi camelowy płaszcz
Przedostatni element, który krąży po mojej głowie to idealny ciepły i długi płaszcz. Na jego poszukiwania rezerwuję sobie najwięcej czasu, gdyż będzie to największa „inwestycja”.
Za porządny płaszcz z wełną o długości prawie do kostek, pięknie i porządnie wykonany z pewnością zapłacimy sporo monet, może nie miliony, ale kilka stówek z pewnością. Pomimo wysokiej ceny myślę, że kiedy znajdziemy ten jedyny i wymarzony to ten zostanie już w naszej szafie długie lata. Dlatego też warto poświęcić chwilkę i wybrać ten perfekcyjny (chyba że masz kupę kasy i kupujesz po prostu co wpada Ci w oko;). Dla mnie mój wymarzony płaszcz musi mieć kolor karmelowy, klasyczny krój i minimalistyczny wygląd, długość przed kostkę lub do połowy łydki, nie może mieć guzików, ewentualny pasek w talii będzie mile widziany. Wiadomo, skład również będzie kluczowy, najlepiej z wełną, ciepły, z podszewka, głębokie kieszenie to konieczność.
9. Crossbody bag – torebka idealna
O moim wymarzonym modelu wspominałam już we wcześniejszym wpisie „ulubione letnie akcesoria„. Jeśli chodzi o torebki to jestem totalną minimalistką. Mogę mieć jedną i nosić ją codziennie, póki ta nie skona śmiercią naturalną;). Torebki to zdecydowanie element ubioru, któremu poświęcam najmniej swojej uwagi. Dlatego właśnie szukam tej jedynej, idealnej, która będzie pasowała mi do wszystkiego. Takiej, która przy codziennym doborze stylizacji będzie za każdym razem strzałem w 10. Nie jestem do końca pewna czy mój ideał istnienie, ale myślę że Zofia Chylak jest bliska spełnienia moich oczekiwań.
Trendy a ponadczasowa klasyka
Na obecną chwilę to chyba tyle. Ciekawi mnie co jest na waszej liście ubraniowych “marzeń” i czy obecny sezon jesienno/zimowy będzie czasem obfitych łowów?. Myślę, że mając na liście takie klasyki, które mają być jakościowe i ponadczasowe warto czasami poczekać na wyprzedaże, choć z drugiej strony nie zawsze najbardziej pożądane danego sezonu rzeczy, dadzą radę czekać na nas aż tak długo;)
Zapraszam Cię na mój blog modowy, tam stylizacje, stroje dnia, trendy i dodatki.